Zamawianie produktów z Chin łączy się z zasadniczym pytaniem – jak to zrobić? Po znalezieniu dobrego towaru z kontrahentem zgadzamy się na cenę, a następnie organizujemy dostawę towaru do Polski. Taka dostawa może zostać dokonana na naprawdę wiele sposobów. To, co interesuje nas z prawnego punktu widzenia to: kto i za co jest odpowiedzialny.

Ustalamy to naturalnie w drodze umowy. Każdy poważny przedsiębiorca, wie, że jest to absolutne minimum do efektywnej współpracy w Chinach. W takiej umowie wypada zaznaczyć kto będzie odpowiedzialny za towar, kiedy będzie w trasie. Łączy się tutaj jednak wiele skomplikowanych aspektów. Ryzyko utraty, ubezpieczenie, odpowiedzialność za wybór przewoźnika. To kilka spraw, których omówienie zajmuje długo i jest niepraktyczne. Żeby nie zostawiać tych kwestii samopas, Międzynarodowa Izba Handlowa postanowiła zaprojektować międzynarodowe warunki sprzedaży, czyli „International Commercial Terms” – nazywane skrótem Incoterms.

Incoterms to zbiór zasad, który nie posiada wiążącej mocy prawnej w żadnym krajowym porządku prawnym, i egzystuje jako tzw. soft law. Każdy przedsiębiorca może je zastosować po prostu pisząc, że strony się na nie decydują i wskazują jaki standard ich dokładnie interesuje.
Najczęściej więc na naszych umowach możemy znaleźć taki dopisek jak „Incoterms 2020 FOB” czy „Incoterms 2010 CIF”. Data po określeniu nazwy dokumentu to po prostu numer edycji aktualnych zasad Incoterms. To, co nas w tym artykule interesuje to trzyliterowy skrót potem. Zasad Incoterms jest kilkanaście. FAS, FOB, FCA, CPT, CIP, CFR, CIF, CFR, DAP, DPU, DDP…

Nie ma potrzeby ich tutaj omawiać, w internecie znajdują się bardzo intuicyjne grafiki, które precyzyjnie wskazują jakie zasady przewozu określa konkretny zestaw liter. Niniejszy artykuł jest zainspirowany częstym wśród polskich podmiotów wyborem zasady CIF. To skrót od „Cost, Insurance and Freight”, co tłumaczmy na „koszt, ubezpieczenie i fracht”. Intuicyjnie więc można się domyślić, że to zasada, która obciąża sprzedawcę każdym z kosztów wspomnianych w nazwie. Efektywnie więc sprzedawca jest zobowiązany do zorganizowania transportu, opłacenia go i zapewnienia ubezpieczenia – wszystko w cenie towaru. Niewątpliwie jest to najatrakcyjniej wyglądający Incoterms.

Grafika ze strony: www.biznes.gov.pl/pl/portal/00622.

Zasada CIF wydaje się obciążać głównie sprzedawcę, zwalniając kupującego z odpowiedzialności za szereg czynności. Niemniej właśnie te czynności powinny interesować kupującego, ponieważ wprost dotyczą jego biznesu.

Czytając o nim, łatwo założyć, że skoro nie musimy się już martwić transportem i ubezpieczeniem, to wyjdziemy na tym najkorzystniej. Niestety, jak to zazwyczaj w biznesie bywa, łączą się z tym liczne haczyki. Doświadczenie z klientami wskazuje, że ten najtańszy Incoterms nieustannie okazuje się najdroższym – a wygodny jest jedynie na papierze. Dlaczego?

Powierzając organizację każdego aspektu transportu towaru sprzedającemu oddajemy mu kontrolę, którą normalnie mamy nad zakupem. Oznacza to, że nie wiemy jakiego przewoźnika wybierze sprzedawca i jakie wykupi ubezpieczenie. Zgodnie z zasadami Incoterms, muszą one pokrywać minimalnie 110% wartości towaru. Co do zasady, żaden sprzedawca nie pozwoli sobie na zakup szerszego ubezpieczenia.

To jednak niejedyny problem. Skoro to sprzedawca zawiera umowę ubezpieczenia, on jest jej beneficjentem. W razie uszkodzenia towaru to do sprzedającego w Chinach zostaną przetransferowane środki finansowe na pokrycie strat, nie do kupującego w Polsce. Należy w takim wypadku zobowiązać sprzedawcę, żeby jako osobę uprawnioną do wypłaty wpisać nasz podmiot – niemniej, na zasadach CIF wcale nie ma takiego obowiązku. W najlepszym wypadku, po prostu opóźni to uzyskanie ubezpieczenia. Jednak, co do zasady, skutecznie pozwala uchylić się sprzedawcy od przekazania nabywcy jakichkolwiek pieniędzy z ubezpieczenia.

Dodatkową kwestią jest ponoszenie ryzyka przez strony (np. za uszkodzenie towaru przez osobę trzecią). W przypadku zasad CIF granicą jest przeniesienie towaru przez burtę statku. Oznacza to, że w momencie transportu to kupujący jest narażony na stratę, jednocześnie to sprzedający otrzyma ewentualną wypłatę ubezpieczenia. Jest to jawnie nieuczciwe w stosunku do kupującego.

Można więc wybrać własnego przewoźnika – ale trzeba za niego zapłacić. Można wykupić lepsze ubezpieczenie – ale trzeba za nie zapłacić. Towar może trafić w losowe miejsce – trzeba będzie dopłacić z własnej kieszeni, żeby przewieziono go tam gdzie trzeba. Wszelkie dodatkowe opłaty, które zawsze pozostają trochę niedookreślone również obciążają kupującego. Ilość możliwych opłat więc bardzo szybko przerasta pozorną korzyść z nie bycia zaangażowanym w organizację transportu i ubezpieczenia. Bardzo szybko okazuje się, że jest to jedna z droższych i bardziej ryzykownych zasad Incoterms.

Dając taką ilość dyskrecjonalności sprzedawcy poniekąd sami podkładamy się pod najmniej korzystne dla nas wybory. Sprzedawca nie jest kontrolowany w momencie załadunku i dostawy. Kiedy towar wreszcie dotrze do portu w Polsce i okaże się, że zawiera coś innego niż byśmy chcieli – łatwo może okazać się, że jesteśmy pozbawieni skutecznych narzędzi do dochodzenia sprawiedliwości.

Generalna konkluzja bazująca na naszym doświadczeniu w sprawie każde wskazać, że Incoterms z grupy „C” (CPT, CIP, CFR i CIF) są mało intuicyjne i nie powinny być stosowane przez małych lub początkujących przedsiębiorców, ze względu na mniejsze doświadczenie oraz mniejszy budżet przeznaczony na transport w porównaniu do dużych przedsiębiorstw. Oczywiście każda sytuacja wymaga indywidualnej oceny i nie można powiedzieć, które zasady są najlepsze. Niemniej, godne polecenia są np. zasady FOB. W tym zakresie jesteśmy odpowiedzialni za niemal wszystko. Sprzedawca musi po prostu dostarczyć towar na statek zmierzający do konkretnego portu, niemniej sami organizujemy przewóz i wykupujemy ubezpieczenie. Przejście ryzyka pokrywa się z momentem wykonania swoich obowiązków. Pozwala to na przemyślane, świadome decyzje, które możemy też dostosowywać zgodnie do swoich potrzeb, a wyniki nie wyrywają się tak prosto spod kontroli.

Przygotowując się do realizacji zamówienia z Chin najlepiej przejść się do kancelarii prawnej specjalizującej się w prawie chińskim i poprosić o opinię w tym zakresie. Oszczędzi nam to wiele nieprzyjemnych zaskoczeń i wydatków w przyszłości.